Czy można kąpać się w Wiśle? Jak smakuje ryba z Wisły? Czy wierzby

są winne powodziom? Kto ukradł dziką plaże z zakola Wisły pod Wawelem?


poniedziałek, 11 czerwca 2012

PODRÓŻ DAMY Z ŁASICZKĄ FLISEM WIŚLANYM

Ewa Ciepielewska o swojej przygodzie z Wisłą

Szablon „Dama z łasiczką” został wycięty w roku 1989 (albo trochę wcześniej) dla Ma­gazynu LUXUS, niezależnego pisma ilustrowanego, które ukazuje się nieregularnie od lutego 1982 roku. Założenie pisma było odpowiedzią grupy studentów z pracowni ma­larstwa prof. Konrada Jarodzkiego na PWSSP we Wrocławiu, na wprowadzenie stanu wo­jennego, internowania, stłumienie wielkiego entuzjazmu, który w niezwykłej i powszechnej solidarności łączył ludzi na ulicach. Postanowiliśmy przejąć sprawy w swoje ręce i wziąć na siebie zadanie krzewienia prawdziwej niezależnej kultury i podtrzymania ducha w narodzie.

Po burzliwych latach systemowych przemian, Magazyn LUXUS, organ prasowy zawiązanej na bazie redakcji Grupy LUXUS, okazał się istotnym znakiem historii, a ręcznie wykonane matryce i odbitki prawdziwymi dziełami sztuki.
Przejawem takiej nobilitacji jest obecność dzieła w Muzeum Narodowym. Stało się to w Kra­kowie w listopadzie 2010 roku na wystawie „Pokolenie lat 80-tych” , na której prace LUXUS-u znalazły się pośród dzieł reprezentujących kulturę niezależną tamtego czasu.
Zmieniają się czasy i toczy się koło historii, lecz prawdziwe ikony kultury zachowują żar wiecznej młodości i właściwy im modus vivendi. „Dama z łasiczką”, szablon z lat 80-tych, zatwierdzone dzieło sztuki współczesnej (Anda Rotenberg „Sztuka w Polsce w latach 1945-2005”) rozwinęła skrzydła i wiosną 2011 roku wyruszyła w podróż Wisłą do Gdańska i z powrotem.
Przepłynęła przez całą Polskę od gór do morza kolejno trzema drewnianymi łodziami: gala­rem, półszkutą i batem, które nieliczni w dzisiejszych czasach szkutnicy odtwarzają według tradycyjnych planów, wychodząc z założenia, że łodzie należy dopasować do rzeki, a nie rzekę do łodzi.
Obrazowi towarzyszyła kolekcja VOLANS – współczesna sztuka w 1000 sztuk w formie unikatowych pocztówek, specjalnie zaprojektowanych przez współczesnych artystów, nu­merowanych, w ograniczonym do 1000 sztuk nakładzie, oraz dokumentacja fotograficzna i filmowa z poprzednich flisów na Wiśle. Ten był już szóstym.


Szlachetną tę inicjatywę zapoczątkował i kontynuuje na żeglownym odcinku Wisły z Oświęcimia do Gdańska Jarosław Kałuża, szyper „Królewskiego Flisu na Wiśle” na gala­rze „Sisu” pod dowództwem retmana Mieczysława Łabęckiego. W tym roku towarzyszył mu retman Marek Strzelichowski, na półszkucie ”Pani–Ka”, a od Solca nad Wisłą i z po­wrotem szedł „III Akademicki Flis na Wiśle” na bacie soleckim „Flisak”, pod przedni­kiem Jankiem Nowakiem. To doborowe towarzystwo w liczbie około 25 ludzi na wszyst­kich trzech jednostkach, woziło się tam i sam od 30 kwietnia do 13 czerwca na 941,3 km Wisły (w jedną stronę), dając dowód umiłowania swobody i niezależności swojej i tej ostatniej dzikiej rzeki Europy.
Nieporównywalne to miejsce z żadnym innym, łagodna i potężna masa toczącej się wody, która płynie na wskroś zmieniającego się wciąż krajobrazu, wziętego jakby z bukolicznych pejzaży, ze złotych czasów Arkadii. Niedzisiejszy to widok, nieucywilizowana planeta. Ludzka załoga jest solidarna wobec przyrody, przejęci respektem trzymamy się razem w naszym kosmicznym czółnie i odkryci, wszystkimi zmysłami chłoniemy świat bez reklam.
Proste są zasady naszej podróży. Przed zachodem słońca szukamy miejsca na nocleg. Przybi­jamy do brzegu – najlepiej do wyspy, na której nie widać śladów człowieka, lecz bobrze łapki i bruzdy na piasku po gałęziach, które te bestie ciągną po piasku. Rozbijamy namioty, rozpa­lamy ognisko i gotujemy na nim posiłek. Nocą towarzyszą nam niezliczone świergoty, pluski, nawoływania. Rano, na zarzewiu z żaru, nowe ognisko, żeby zagotować wodę na herbatę. Biała na śniadanie, zielona w południe i czerwona wieczorem – ten zwyczaj spowodował, że powstało w naszym towarzystwie dyżurne hasło – herbata to opium dla flisaka. I kąpiel w rzece – czujesz jak napiera na ciebie nieujarzmiona moc, możesz się położyć, a ona sama cię poniesie, aż strach! 
Miejscowości, do których zawijamy po drodze noszą ślady dawnej zażyłości z rzeką. Powsta­ły i urosły w potęgę dzięki niej, straciły znaczenie razem z utratą jej znaczenia. Dziś ciche i zapomniane, lecz nadal pełne czaru i niespodzianek, gotowe rozkwitnąć pod zachwyconym spojrzeniem.

Ludzie z dużych miast, przez które rzeka przepływa środkiem, dzisiaj deklarują Nią nowe zainteresowanie, lecz zanim znów zaczną budować łodzie i żyć z Nią naprawdę blisko, sporo jeszcze wody upłynie. Przychodzą jednak do portu, odwiedzają nas na nabrzeżu, oglądają ło­dzie. Przyjaciele, dziennikarze. W tym roku obszerny reportaż ze spotkania w Porcie Czernia­kowskim wyemitowała radiowa „Trójka”; Jerzy Owsiak odwiedził nas ze swoją telewizją dwu­krotnie, w Warszawie i w Gdańsku; w Krakowie cotygodniowy artykuł zamieszczał „Dziennik Polski”; udzielaliśmy wywiadów na żywo w Zakroczymiu, Włocławku, Nieszawie i w Toruniu.
30 kwietnia w Krakowie pod Wawelem, Kasia Bik żegnała „Damę z łasiczką” w imieniu Muzeum Narodowego. 20 maja w Gdańsku, na statku muzeum Sołdek, przy Centralnym Muzeum Morskim, „Damę z łasiczką” powitał dyrektor Jerzy Litwin. W ładowni statku po­śród przyspawanych na wieczność stalowych stelaży z opisem historii pierwszego statku PRL przysiadł na kilka dni lekki papierowy model sztuki współczesnej VOLANS. Kolekcja pocztówek, dokumentacja fotograficzna i film Grzecha Wierzchowskiego, które przybyły do Gdańska łodzią, zdobyły nową jakość – „przeszły Wisłę”. Wystawa na Sołdku, przy Ołowiance łączyła się z występem zespołu Hambawenah z Sandomierza, który zagrał repertuar flisacki na Targu Rybnym po drugiej stronie rzeki. Flisacka bohema opanowała oba brzegi Motławy na zaproszenie Urzędu Miejskiego w Gdańsku by przydać blasku uczestnictwu galara Kró­lewskiego Flisu na Wiśle w paradzie otwierającej sezon żeglarski.



Podróż luxusowego towaru odbywała się w tym roku przy łaskawej, słonecznej pogo­dzie. Na pokładzie łodzi mieliśmy zastawę do herbaty, perskie dywany i biblioteczkę, a w niej m.in. „Drugi dywan perski” i antologię poezji chińskiej. Wśród załogi znalazło się od kilku muzyków; trzy gitary, perkusja, dwa bębny. Muzykowaliśmy na łodzi i na lądzie, a w repertuarze znalazł się również „Flis” Sebastiana Fabiana Klonowica z 1595 roku, czyli z czasów powstania ”Damy z łasiczką” (1485), mistrza Leonarda da Vinci. Renesansowi arty­ści wciąż inspirują kolejne pokolenia poszukujące harmonii sztuki i natury we współczesnym świecie.


Wszystkie nasze kulturalne działania jednoczyły sie pod banderą Płynącego Festiwalu Sztuk. Zgromadziliśmy wielogodzinny materiał dokumentalny, setki zdjęć, z Justyną trochę rysowałyśmy, Artur rył w kamieniu mydlanym, czyli zajmował sie litorytnictwem. Przemierzaliśmy Wisłę sprawdzając po drodze wiarygodność i użyteczność mapy mojego autorstwa.
White Weasels (Białe Łasiczki) to zespół muzyczny, który podczas tej podróży zawiązał się i grał dla nas, a także dla ulicznej publiczności. „Dama z łasiczką” występowała jako element scenografii i popkulturowa idolka. Jej autorka otrzymała tytuł Matki Założycielki Zespołu.


Spotkaliśmy się z ludzką życzliwością burmistrzów, księży, ochotniczej straży pożarnej, policji, bosmanów, śluzowych, dziennikarzy, pracowników muzeum, władz miasta, dyrektorów i pracowników szkół, rolników, szkutników, miłośników muzyki, sztuk wizualnych, pływania Wisłą, artystów, sadowników, i przedstawicieli wielu innych grup zawodowych, oraz naszych rodzin. Bez ich szlachetnego wsparcia podróż nasza nie mogłaby się tak fantastycznie rozciągnąć w czasie i przestrzeni. 
Dziękujemy i pozdrawiamy gorąco: konstruktora prototypowej łodzi i armatora „Flisa­ka” Michała Nowaka i jego Rodzinę oraz Towarzystwo Przyjaciół Solca, burmistrza Hen­ryka Ruszczyka z Małżonką, wiceburmistrza Jana Misiuna oraz pracowników szkoły i straży miejskiej z Zakroczymia – ludzi, na których zawsze można polegać, dyrektora Jerzego Litwina i pracowników CMM, szczególnie panią Jagode Klim i panią Halinę, pana Przemysła­wa Rota, Izę Trojanowską za jej serdeczne zaangazowanie, panią Wandę Muszolik – zastep­cę prezydenta Włocławka, Zbyszka Gąsowskiego i jego przyjaciół, Iwonę Stypułkowską i jej Rodzinę, Wandę i Janka Wasickich– niezmiennie pełnych entuzjazmu, księdza proboszcza Grze­gorza Molewskiego z Nieszawy, Sławka Sztuczkę i jego Mamę ze Starych Rybitw, Jurka Owsia­ka, Adama Maleckiego, Marka Świcę, Kasię Bik, Grzegorza Świtalskiego i zaspół Hambawenah, prezesa Kopalni Soli w Wieliczce Kajetana d’Obyrn, Krzysztofa Sobaszka zacnego gospodarza Mariny w Murzynowie oraz strażaków OSP-Siecień i ich komendanta za niezwykłą pomoc w trudnych warunkach, bosmana Tomka z Kazimierza, Gniewka, Misia, Zika i „Klimaty” z Puław, księdza Łukasza, księdza Przemysława i panią fryzjerkę z Czerwińska, Edka Mielczarskiego z Wyszogrodu, Zygmunta Ponikiewicza i Zbyszka Siedlarza z Niepołomic, Czesława Błockiego z Torunia, Przemka Paska i załogę Portu Czerniakowskiego, Benedykta Bohdana Grabowskie­go prezesa Toruńskiego Towarzystwa Tradycji Morskich, klub AZS w Toruniu, bezcenną Kasię Wolan, Magdę Mosiewicz i Monikę Dzik, siostrę Hankę, Marysię Łabęcką, Anię i Adama, PGR­-Art, Agatkę i Małgosię, zespół Miąższ, grupę LUXUS i wszystkich sobie wzajem uczestników…

W podróży udział wzięli:
Jarek Kurczak Kałuża, Adam Kałuża, Artur Ludwik Zakrzewski, Grzegorz Bigaj, Zdzich Or­nitolog Michta, retman Mietek Łabęcki, retman Marek Strzelichowski, Michał z Kwidzynia, Wojtek Taras, Daniel i międzynarodowa grupa tłumaczy – wolontariuszy, Kamil Ejzof Pożoga, Przemek Martinez Marciniak, Miłosz Biedrzycki, Zbyszek Gryboś, Mariusz Kohnke, Justyna Marzec, Ewa Ciepielewska oraz White Weasels w składzie: Janek Nowak, Michał Rozwadow­ski, Michał Radziechowski. 






Ewa Ciepielewska, ur.1 października 1960 w Wałbrzychu. Studia PWSSP Wrocław, 1984 dyplom w pracowni malarstwa u prof. Konrada Jarodzkiego i aneks w pracowni wiedzy wizualnej u prof. Leszka Kaćmy.
Od początku (1982) z Grupą LUXUS: kilkadziesiąt wspólnych wystaw i aranżacji; współautorka Magazynu LUXUS i publikacji LUXUS-u. Od 1997 współautorka międzynarodowego projektu „VOLANS -współczesna sztuka w 1000 sztuk”, wspierającego współczesną sztukę polską. Udział w wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą, wystawy indywidualne, akcje plenerowe, happeningi społecznie zaangażowane, murale. Współpraca z organizacjami ekologicznymi i ośrodkami wychowawczymi. Studia nad barwą i terapią sztuką w Stichting Emerald w Hadze. W latach 2008-11 wyprawy drewnianą łodzią Wisłą z Krakowa do Gdańska, w ramach realizacji współautorskiego projektu pt. Płynący Festiwal Sztuk. Dwumiesięczny happening pt. Podróż „Damy z łasiczką” flisem wiślanym, kwiecień-czerwiec 2011.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz